Jaki jest stereotyp bibliotekarza, każdy wie. W ostatnich latach wizerunek pracujących w bibliotece zmienia się na lepsze. Czy ulega on zmianie również w literaturze pięknej? W ostatnich dniach wpadły mi w ręce, zupełnie nieoczekiwanie, trzy książki, których bohaterkami są bibliotekarki:
Terapia Pauliny P. Ryszarda Sadaja, Bibliotekarki Teresy Rudzkiej oraz Bracia Strach i inne opowiadania Katarzyny Turaj-Kalińskiej (a dokładniej opowiadanie Koszmar z ulicy Wczasowej)[1]. A zatem... kilka refleksji na ich temat.
W każdej z powyższych książek mamy do czynienia z dojrzałymi kobietami. I jest to druga, i ostatnia wspólna cecha bohaterek, poza pracą w bibliotece:
Paulina P. jest trzydziestoośmiolatką, matką nastoletniej Emilki i młodszego, uzależnionego od gier komputerowych, syna Witka. Jest żoną (także uzależnionego) pisarza, który przerwy w szukaniu natchnienia wypełnia wódką. Paulina jest nie tylko bibliotekarką: jest również konsultantką Avonu, a także projektantką odzieży. A mimo to, pieniędzy ledwie wystarcza do kolejnego miesiąca. Refleksja 1: praca w bibliotece nie popłaca.
Z kolei bohaterka Koszmaru z ulicy Wczasowej nie doczekała się wielkiej miłości: wyszła za mąż, gdyż zegar biologiczny coraz głośniej tykał. Maria nigdy nie zaznała płomiennego uczucia. Wnet, w słuchawce telefonu odezwał się czytelnik, który po trzyletniej przerwie w odwiedzaniu biblioteki, zaprosił Marię na małe rendez-vouz. Spragniona uczucia, zaciekawiona i zalękniona, czy też jej życie nie powinno wyglądać inaczej, przyjęła propozycję. Kobieta swój zawód określa jako kapłaństwo czytelnictwa[2]; także w innych sferach życia jest romantyczna, szczególnie pod wpływem czerwonego wina. Na (nie)szczęście kobieta w porę opamiętała się, wybiegła z pokoju hotelowego i wróciła do swojej szarej, nudnej egzystencji. Refleksja 2: bibliotekarkom się w miłości nie wiedzie, za to pisana im monotonia i szaroburość.
W Bibliotekarkach mamy przekrój wielu postaci: kilkunastu pań i kilku panów pracujących w bibliotece nie tylko za ladą, ale także w kadrach czy przy mopie. Po kolei dowiadujemy się o ich życiu, pracy, wyglądzie, co myślą o sobie nawzajem (sic!)... Biblioteka nie jest tu tylko tłem, jest pierwszym planem, który odgrywa istotną rolę w każdym wydarzeniu: piciu kawki, „przyklepywaniu” książek na półkach, radościach i smutkach każdej z pań, ale też, np. członkostwie w mafii... Niewiele jest również bohaterek lubiących to, co robią. Jedna z bibliotekarek stwierdza: Zrobię wszystko, żeby moje dzieci nie musiały pracować w bibliotece[3]. Refleksja 3: bibliotekarka nie grzeszy figurą, a diabła ma za skórą. I ostatnia – refleksja 4: praca w bibliotece to ostateczność i zło konieczne...
Wszystkie powyższe pozycje ukazują realia pracy w bibliotece (choć u Turaj-Kalińskiej jest to obraz ograniczony). U Pauliny P. na spotkaniu autorskim pojawia się 5 osób, z czego 3 to pracownice biblioteki. W Bibliotekarkach roi się od absurdalnych sytuacji, jedna wywołuje kolejną, a tak naprawdę liczą się tylko układy „na górze”. Jednak, mam wrażenie, że mimo licznych przerysowań, właśnie tak wygląda rzeczywistość...
Agnieszka Siwocha
_________________________
[1] Sadaj
Ryszard, Terapia Pauliny P, Kraków, Księgarnia Wydawnictwo
Skrzat Stanisław Porębski, 2010; Rudzka Teresa Monika,
Bibliotekarki, Kraków, Księgarnia Wydawnictwo Skrzat
Stanisław Porębski, 2010; Turaj-Kalińska Katarzyna, Bracia
Strach i inne opowiadania, Kraków, Księgarnia Wydawnictwo
Skrzat Stanisław Porębski, 2009.
[2] Turaj-Kalińska
K., Koszmar z ulicy Wczasowej [w:] Bracia Strach i inne
opowiadania, Kraków, Księgarnia Wydawnictwo Skrzat Stanisław
Porębski, 2009, s. 54.
[3] Ruszka
T. M., Bibliotekarki, Kraków, Księgarnia Wydawnictwo Skrzat
Stanisław Porębski, 2010, s. 288.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz